Marcysię, jak przystało na dziewczynkę, ubrałam w różowo-fioletowe lukrowane wdzianko z kwiatuszkami i żółtym paseczkiem. Do tego różowe pantofelki.
Pierniczek wycinałam ręcznie. Ma około 24 cm wysokości i 19 cm szerokości.
Imię powstało z osobnych ciasteczek przymocowanych do całości za pomocą lukru.
2 komentarze:
Śliczna i słodziutka, ciekawa jestem czy jest ktoś odważny kto zjada Twoje pierniczki - są tak ładne, że naprawdę trzeba dużo siły w sobie by je zjeść, bo mi osobiście byłoby szkoda je konsumować.
Z tego co wiem, to jedne sanie mikołaja, które pojechały do mojej cioci, zostały częściowo skonsumowane i dzwonek, a poza tym na pewno Leonardzik został zjedzony i podobno dobierają się do Tadzia. O pozostałych nic nie wiem ;)
Prześlij komentarz